Isco i James - najwięksi rezerwowi świata.


Mówiło się, że w Realu Madryt Zidane’a (a wcześniej Beniteza) nie ma dla nich miejsca i że któryś z nich na pewno odejdzie. A być może odejdą nawet obaj. Tymczasem, choć rzeczywiście ani Isco, ani James nie są na tę chwilę członkami pierwszej jedenastki Realu Madryt, to pozostali w ekipie Los Blancos, by walczyć o swoją pozycję w drużynie. 

Zarówno Kolumbijczyk, jak i Hiszpan przez całe wakacje powtarzali, że ani myślą odejść z Realu, ale podobne deklaracje słyszano już choćby od Özila w 2013 r., więc to, że za słowami poszły czyny można traktować w kategoriach niespodzianki. Bardzo miłej i pożądanej, moim zdaniem. Jak to, że madryckie „10” i „22” nie odeszły wpłynie na sytuację kadrową i przebieg sezonu 2016/17?

Kadra Realu liczy obecnie 24 graczy. Wychodzi na to, że jest mniej więcej po dwóch graczy na jedną pozycję (zawodnicy o najniższej pozycji w drużynie to trzeci bramkarz Yáñez i ofensywny Mariano, który przynajmniej do końca grudnia będzie starał się łapać minuty w pierwszej drużynie Realu). Skład w tym okienku był co najwyżej uzupełniany. Nie było znaczących wzmocnień, nie odnotowano też wielkich strat (trudno za taką uznać odejście Jesé). Trwała debata, czy drużynie nie potrzeba jakichś solidnych wzmocnień, jeśli ma myśleć o obronie Pucharu Europy i by wygrać La Ligę. Wielu marzył się Pogba, plotkowano też oczywiście o Lewandowskim. Zapominano o tym, jak wielkich graczy miał w poprzednim sezonie Zidane i jak świetni piłkarze słusznie lądowali na ławce. Kadra z sezonu 15/16 wymagała pewnych korekt, a nie rewolucji. Na szczęście Trener i Prezes znaleźli wspólny język i wybrali ścieżkę z roku 2011, a nie 2014 – uzupełnienia zamiast transferów galaktycznych. Porównajmy jak wyglądały tamte okienka w Realu i co z nich potem wynikło.

fot. marca.com

W 2011 r. do klubu przyszli tacy gracze jak Coentrão, Varane, Callejon, Altintop, czy Şahin. Odeszli Sergio Canales, Pedro Leon, czy Royston Drenthe. W 2014 r. kupiono Kroosa, Jamesa, Keylora i wypożyczono Chicharito. Brzmi świetnie. Ale z klubu odeszli wtedy m.in. Xabi Alonso, Alvaro Morata i Angel Di Maria. Sezon 2011/12 to tzw. Liga rekordów i pechowe odpadnięcie po karnych z Bayernem w Lidze Mistrzów. Rok bardzo dobrze wspominany przez kibiców Królewskich. A sezon 2014/15? Pod koniec 2014 r. Real grał jak natchniony, by wraz z początkiem 2015 kompletnie zgubić rytm – La Liga wyślizgnęła się z rąk, a w półfinale LM z Juve kompletnie brakowało pomysłu i energii. W połowie sezonu okazało się, że nie ma gracza, który może odciążyć zmęczonego Kroosa lub wejść za obijanego przez rywali Modrića. A gdyby Xabi, czy Di Maria nie odeszli po wygranej La Decimie? Byłoby świetnie gdyby wtedy zostali, ale trzeba pamiętać, że piłka nożna to coś więcej niż gra komputerowa i oprócz posiadania wielkich graczy i wiedzy taktycznej trener musi też posiadać zdolność zarządzania grupą ludzi, którzy z jednej strony rywalizują ze sobą wewnątrz drużyny, a z drugiej mają wspólnie walczyć już jako wspomniana drużyna jeden za drugiego. Skoro Zidane był w stanie posadzić na ławce złotych chłopców – Isco i Jamesa, by w pierwszym składzie grał waleczny, acz umiarkowanie błyskotliwy technicznie Casemiro, a oni nie zaczęli psuć drużyny i atmosfery wokół niej, to znaczy, że Trener jest cholernie zdolny i ma pomysł na drużynę. Bo, pamiętajmy, Zizou bronią przede wszystkim wyniki. Nie przyszedł Pogba. Nie ma Lewandowskiego. David De Gea to już tylko wspomnienie. Nie ma nawet Andre Gomesa, który jest teraz zawodnikiem Blaugrany. Ale wrócili wiecznie niedoceniani Coentrão i Morata. Są też młodzi Asensio i Mariano.

fot. marca.com
Isco i James to gracze, którzy w niemal każdym klubie na świecie graliby pierwsze skrzypce. Ale w Realu jest inaczej. Natomiast sądzę, że pozostali ze względu na swoją wiarę w odzyskanie miejsca w pierwszym składzie. Bo do drużyny przyszli zawodnicy, którzy od Jamesa i Isco przynajmniej na papierze są słabsi i mają wywrzeć na nich presję, a nie wygryźć z drużyny. Odchodzili Ozil, Higuain, Di Maria i wielu innych przed nimi. Wielu odejdzie po nich. Jest życie bez nich. Na razie James i Isco nie ruszają się z Realu i mnie to cieszy. Niech walczą i pokażą, ile są warci. Królewscy na pewno będą mieli z nich w tym sezonie pożytek. Na ławce siedzą gracze, którzy mogą odwrócić losy spotkania, a zawodnicy pierwszej jedenastki mecze potrafią wygrać jednym zagraniem (ostatnio Toni Kroos). Teraz, gdy kadra wydaje się idealnie zrównoważona, Real ma obowiązek walczyć o pełną pulę – o trzy najważniejsze trofea.

Aleksander Potocki

0 komentarze: