Pokopane Zdjęcie: Tylko Ronaldinho mógł zasłużyć na to, by zrobić sobie zdjęcie z przeciwną drużyną.


FC Barcelona - AC Milan, 25 sierpnia 2010 roku, mecz towarzyski
 
Rzadko kiedy zdarza się, że mecz towarzyski budzi takie emocje. Tym razem było inaczej, a wszystko za sprawą pogodnego magika z Brazylii. Człowieka, który zachwycał swoimi bramkami - w barwach Blaugrany zdobył ich dokładnie 91. Dzięki jego dryblingom dzieciaki z całego świata wychodziły na ulice, by tam, wśród rówieśników, uczyć się jego zagrań. Piłkarz, który zdefiniował pojęcie "joga bonito" - "graj pięknie", wrócił tego dnia do domu, na Camp Nou w Barcelonie.

Stadion wypełniony był po brzegi. Przy akompaniamencie hymnu Dumy Katalonii na murawę weszły obie ekipy. Pośród graczy Milanu brakowało jednak najważniejszej postaci. Ronaldinho został potraktowany wyjątkowo. Najpierw na ogromnym telebimie wyświetlono krótki film przypominający wspaniałe chwile z udziałem Brazylijczyka. Po nim, z przeszklonymi od łez wzruszenia oczami, na boisku pojawił się Ronaldinho. Szedł wolnym krokiem, pozdrawiał kibiców, a ci witali go jak króla.

Kiedy miało dojść do pamiątkowego zdjęcia, kapitan Dumy Katalonii - Puyol - podszedł do Ronaldinho, szepnął parę słów do ucha i zaprowadził do ustawiających się Katalończyków. Ten niezwykle miły gest doprowadził do powstania fotografii, która mówi wszystko na temat wiecznie uśmiechniętego Brazylijczyka. Podziwiany przez wszystkich, szanowany nawet przez kibiców największego rywala - Realu Madryt. Jeden z najwybitniejszych w historii.

Co do samego meczu - spotkanie zakończyło się remisem 1-1 i o końcowym tryumfie zdecydował konkurs jedenastek. Tu lepsi okazali się Katalończycy i zwyciężyli 3-1. Ronaldinho zszedł z boiska w 77 minucie. Na koniec jeszcze jeden fajny gest ze strony hiszpańskiego klubu. Zwycięska drużyna otrzymała pamiątkowy puchar, który został przekazany brazylijskiemu czarodziejowi.

0 komentarze: