To jest futbol



Kiedy w 1977 roku Maradona debiutował w barwach reprezentacji Argentyny na legendarnej La Bombonerze, Pele grał swój ostatni sezon w amerykańskim New York Cosmos. Koszulki reprezentacyjnej nie zakładał już od 6 lat. 

Nie mieli okazji, by zmierzyć się w bezpośrednim pojedynku na murawie i udowodnić światu, a przede wszystkim sobie, kto był tym największym z wielkich. Messi i Ronaldo spotykają się kilka razy w roku i walczą na gole. Maradona i Pele zmuszeni byli znaleźć inne pole walki. Postanowili bić się na słowa.

I tak Diego z wypisaną na twarzy szyderą zastanawiał się, dlaczego ludzie porównują go do Pelego, skoro "za czasów Brazylijczyka rywale nie ruszali się po boisku". Pele przekonany był o swojej wyższości i głosił, że "jest dla piłki tym, kim dla muzyki i sztuki byli odpowiednio Beethoven i Michał Anioł". Oskarżał Argentyńczyka, że ten, ze swoim zachowaniem i słabością do używek, gorszy młodzież. Maradona odgryzał się, nazywając Pelego "maskotką w rękach rządzących piłką" i odsyłał go do muzeum. Było ostro, brzydko i, zwłaszcza w kontekście tych nazwisk, niegodnie. 

Ich wojna zakończyła się oficjalnie przed Euro 2016, kiedy obaj wzięli udział w meczu pokazowym. Jednak prawdziwy rozejm podpisano rok później - w piątek, 1 grudnia 2017 roku na Kremlu. 

Schorowany, poruszający się na wózku inwalidzkim, ale szczęśliwy Pele i całujący go Maradona. Mówi się, że piłka to piękna gra. To prawda. Ale to piękno to niekoniecznie gole, dryblingi i niespodziewane zwroty akcji, lecz właśnie takie momenty, jak ten uwieczniony na zdjęciu.

Na zdjęciu, które porusza wyobraźnię zarówno pokolenia, które miało to szczęście śledzić tych panów w telewizji, jak i pokolenia, które musi ratować się kompilacjami na Youtubie. Na zdjęciu, które niesie ze sobą wszystko to, co w piłce najważniejsze - szacunek, radość i emocje. Na zdjęciu, które podobnie jak jego bohaterowie, przejdzie do historii tej pięknej gry.

0 komentarze: