Senegalski taniec szczęścia


31 maja 2002 roku, Seul World Cup Stadium

Piłkarze reprezentacji Senegalu celebrują pierwszą bramkę w historii kraju zdobytą na turnieju Mistrzostw Świata.

 

Senegalczycy jechali na japońsko – koreański mundial jako wicemistrzowie Afryki, jednak nikt nie oczekiwał od podopiecznych Bruna Metsu cudów w debiucie na taki ważnej imprezie. Zwłaszcza, że piłkarze z Czarnego Lądu trafili do wymagającej grupy z Urugwajem, silną Danią i przede wszystkim z broniącą tytułu mistrzowskiego Francją.

Mecz przeciwko reprezentacji Francji był wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze było to spotkanie otwierające turniej, bowiem w tamtym czasie prestiż rozegrania pierwszego meczu mundialu przypadał aktualnemu mistrzowi globu. Atmosferę podgrzewał fakt, że Senegal to dawna francuska kolonia, która jako niepodległe państwo funkcjonuje od 1960 roku. Zawodnicy z Afryki chcieli też utrzeć nosa swoim klubowym kolegom, bowiem aż 21 piłkarzy z 23-osobowego składy występowało na co dzień w lidze francuskiej.

Historyczny gol został strzelony w 30 minucie spotkania. Błąd jednego z zawodników Trójkolorowych spowodował stratę piłki w okolicach środka boiska. Jednym błyskawicznym podaniem futbolówka została przeniesiona na lewą stronę boiska, gdzie dopadł do niej El Hadji Diouf. Wypuszczając piłkę, zgubił interweniującego wślizgiem obrońcę i natychmiast zagrał ją na piąty metr pola karnego, gdzie z impetem wbiegał Papa Bouba Diop (nr 19 na zdjęciu). Ofensywnemu pomocnikowi starał się jeszcze przeszkodzić rozpaczliwie interweniujący Emmanuel Petit. Dzięki rykoszetowi pierwsze uderzenie Diopa zostało wybronione przez Fabiena Bartheza, jednak francuski golkiper nie miał już szans przy dobitce Senegalczyka.

Strzelec bramki pomknął w kierunku narożnika boiska, zapraszającym gestem przywołał kolegów, ściągnął koszulkę, rozłożył ją przy chorągiewce i rozpoczął taniec radości, do którego natychmiast przyłączyli się inni reprezentanci Senegalu.

Mistrzowie świata ruszyli do ataku, jednak świetny mecz rozgrywał senegalski bramkarz – Tony Sylva. Francuzi nie byli w stanie go pokonać, Thierry Henry oraz David Trezeguet obijali słupki i poprzeczkę, a bezradnym kamratom z ławki rezerwowych przyglądał się kontuzjowany Zinedine Zidane. Mecz zakończył się zwycięstwem Senegalu 1:0. Jak okazało się później, przegrany mecz otwarcia był dla Trójkolorowych preludium do haniebnego występu na azjatyckim mundialu. Obrońcy tytułu nie wygrali żadnego meczu, ba, nie strzelili nawet ani jednego gola. W drugiej grupowej potyczce zremisowali 0:0 z Urugwajem, a następnie zostali ograni przez Duńczyków 0:2 i z hukiem wylecieli z turnieju, zajmując ostatnie miejsce w grupie.

Tymczasem, rozochocony historycznym wynikiem Senegal rozpoczął swoją wędrówkę do najlepszej „ósemki” mistrzostw. W pozostałych meczach grupowych Lwy Terangi ugrały dwa remisy – z Danią 1:1 i z Urugwajem 3:3. W 1/8 finału zawodnicy Bruna Metsu trafili na reprezentację Szwecji, sensacyjnego zwycięzcę grupy F (w której znaleźli się też Anglicy, Argentyńczycy i Nigeryjczycy). W regulaminowym czasie mecz zakończył się wynikiem 1:1, jednak w 107 minucie Złotego Gola strzelił Henri Camara.

W ćwierćfinale Senegalczycy stoczyli zacięty bój z inną rewelacją turnieju – reprezentacją Turcji. Również na tym etapie o zwycięstwie zdecydował Złoty Gol, jednak tym razem sprowadził on na Senegalczyków deszcz łez. W 97 minucie Inhan Mansiz zakończył piękny sen biednego, afrykańskiego kraju, przedłużając tym samym inną cudowną historię. Senegal jako druga drużyna z Czarnego Lądu dotarł do ćwierćfinału mundialu (wcześniej Kamerun osiągnął tę fazę w roku 1990), a Turcy wkroczyli na kolejny stopień schodów prowadzących ich do piłkarskiego raju, którym okazał się być tytuł trzeciej drużyny globu.

0 komentarze: