Pokopana Rozgrzewka - Portugalia

Deco obywatelstwo

Zdecydowana większość brazylijskich piłkarzy trafia do Europy po kilkudziesięciu dobrych meczach rozegranych w rodzimej lidze. Z Deco było inaczej. W swoim pierwszym profesjonalnym klubie, nie byle jakim, bo w Corinthians, wystąpił tylko w dwóch meczach ligowych. Stamtąd przeniósł się do Centro Sportivo Alagoano, gdzie w lidze nie zagrał. Jednak już wtedy jeden ze skautów lizbońskiej Benfici miał w swoim notesie pochwalne zapiski na temat Andersona Luísa de Souzy. Z tak ubogim dorobkiem w swojej ojczyźnie, Deco wyjeżdża do Europy. 

"Na początku nie chciałem przenosić się do Europy, bo mając 20 lat, czułem się za młody. W Brazylii nie wszystko było w moich rękach, ale też nie byłem zmuszany do odejścia."

Do Portugalii trafił w 1997 roku. 5 lat później otrzymał portugalskie obywatelstwo. W marcu 2003 roku debiutował w swojej nowej reprezentacji. W meczu na pewno dla niego wyjątkowym, bo rywalem byli właśnie Brazylijczycy. Gdy w 81. minucie ustawiał piłkę w okolicach trzydziestu metrów od bramki i szykował się do wykonania rzutu wolnego, na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1. Uderzył technicznie, pomiędzy zawodników tworzących mur. Piłka wpadła do siatki, a reprezentacja Portugalii ostatecznie wygrała 2:1. Pierwszy raz od 37 lat Seleção ograli Brazylijczyków.

Do kadry Portugalii powołał go Luiz Felipe Scolari, co mogło stanowić pewne zaskoczenie. Scolari rok wcześniej sięgnął przecież z Canarinhos po tytuł mistrzów świata. W mistrzowskiej reprezentacji miejsca dla Deco nie widział. 

"Nigdy nie miałem wątpliwości, że jestem wystarczająco dobry, by grać dla Brazylii. [...] Decyzja, która podjąłem wynikała z moich relacji z Portugalią. Portugalia znaczy dla mnie bardzo wiele, kocham ten kraj. To była decyzja wprost z mojego serca."

Tej decyzji Deco nie żałował nigdy, choć jak mówił, myśl o tym, że mógł grać w drużynie, która w 2002 roku zdobyła Puchar Świata, bardzo często przebiegała mu przez głowę. Nie wszyscy Portugalczycy byli też przekonani, czy warto sięgać po zawodnika naturalizowanego. Jednym ze sceptyków był wielki Luís Figo. "Jeśli rodzisz się Chińczykiem, cóż, musisz grać dla Chin" - mówił, dając jasno do zrozumienia, co myśli na temat Deco. Jednak po debiucie nowego zawodnika w portugalskiej koszulce, wszyscy niedowiarkowie uwierzyli, że tej drużynie Deco będzie jeszcze bardzo potrzebny.

I był. Choć w pierwszym meczu Euro 2004 usiadł na ławce rezerwowych, w kolejnych spotkaniach wskoczył do pierwszego składu. Z "dwudziestką" na plecach pełnił rolę typowej "dychy". Scolari ustawiał go tuż za Pedro Pauletą, między niechętnym z początku Luísem Figo i wkraczającym do wielkiej piłki Cristiano Ronaldo.

Srebrny medal mistrzostw kontynentu został przyjęty ze sporym rozczarowaniem. Płakał Ronaldo, płakała cała Portugalia, a Europa przecierała oczy ze zdumienia z powodu ostatecznego triumfu Greków. Jednak rozgrywane na portugalskich boiskach Euro sprawiło, że Deco przestał być naturalizowanym Brazylijczykiem. Stał się pełnoprawnym Portugalczykiem.

Na mundialu w 2006 roku podopieczni Scolariego może nie zachwycali stylem, nie strzelali dużo goli, ale grali piłkę wyrachowaną i odpowiedzialną, co dało im drugi najlepszy wynik w historii - czwarte miejsce. Deco był kreatorem, spisywał się dobrze, choć zdarzały mu się też gorsze momenty, jak bezbarwny występ w półfinale z Francją czy czerwona kartka w brutalnym meczu 1/8 finału przeciw Holandii, który bez przesady nazwać można regularną bitwą.

Anderson Luís de Souza wystąpił łącznie na dwóch mundialach i dwóch turniejach o tytuł mistrzów Europy. Bogata kariera reprezentacyjna wydaje się być skromna w porównaniu do wyczynów klubowych Deco, co wiele o tym, z jak wielkim piłkarzem mamy do czynienia. W 2004 roku wygrał Ligę Mistrzów z FC Porto. Był kluczowym elementem układanki Mourinho. Strzelił gola w finale przeciwko Monaco, uznano go zresztą za najlepszego zawodnika decydującego meczu. Dwa lata później powtórzył triumf w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Tym razem, broniąc barw Dumy Katalonii. Wygrywał ligę w Portugalii, w Hiszpanii i w Anglii. Współpracował z największymi szkoleniowcami początku XXI wieku. Luiz Felipe Scolari zrobił z niego czołową postać reprezentacji, José Mourinho dał mu szansę zaistnieć w Europie. A na jego drodze stanęli przecież jeszcze Ancelotti, Rijkaard, Hiddink. Nie było mu dane pracować z Guardiolą - gdy ten obejmował Barcelonę, Deco z niej odchodził.

Zapytany o to, komu by kibicował w finale mistrzostw świata, gdyby o tytuł walczyły reprezentacje Brazylii i Portugalii, Deco bez zastanowienia odpowiada - "oczywiście, że Portugalii. To przez relacje, które łączą mnie z tym krajem i ludźmi."

Często mówiło się, że jest Brazylijczykiem, którego Brazylii brakowało. Lecz Deco jest symbolem Portugalii z pierwszej dekady XXI wieku. Takim samym jak Luís Figo. 

******************************************

Portugalia

Aktualne miejsce w rankingu FIFA – 4.
Występy na mistrzostwach świata – 6
Najlepszy wynik na mistrzostwach świata – III miejsce (1966)
Najwięcej meczów w kadrze – Cristiano Ronaldo (149)
Najwięcej goli w kadrze – Cristiano Ronaldo (81)
Bilans meczów z Polską – 5-3-3 (mecz z Euro 2016 traktowany jako zwycięstwo Portugalczyków)

******************************************
Cytaty z oficjalnego portalu FIFA i magazynu Four Four Two

0 komentarze: