Młodziutki Grosso - bohater Italii


"Gooooool! Gooooooool! Iaquinta strzelcem bramki! - krzyczał w 119. minucie półfinałowego meczu mistrzostw świata w Niemczech oszalały Dariusz Szpakowski. "Grosso, to był Grosso!" - dodał po kilku sekundach.

Tak to był Grosso. Fabio Grosso. Kultowy, przez wpadkę Dariusza Szpakowskiego zwany młodziutkim (choć w tamtym momencie miał 29 lat) i budzący ogromną sympatię lewy obrońca Squadra Azzurra. Bohater niemieckiego mundialu. Wyróżniał się nie tylko ofensywnym stylem gry, ale też wzrostem - 190 centymetrów niekoniecznie musiało sprzyjać eleganckim szarżom wzdłuż linii bocznej boiska, z których był znany. Jemu centymetry nie przeszkadzały - dodawały za to kolorytu jego specyficznemu sposobowi biegu.

Seniorską karierę zaczynał w małym klubie Renato Curi jako lewoskrzydłowy, stąd jego zamiłowanie do akcji ofensywnych. W 2001 roku skauci występującej w Serie A Perugii odnaleźli go kopiącego piłkę na czwartym poziomie rozgrywkowym i wynieśli na włoskie salony. W nowym klubie grał przez trzy sezony. To w Perugii przekwalifikowano go na lewego obrońcę. W tym czasie debiutował też w reprezentacji narodowej. W styczniu 2004 roku niespodziewanie żegna się z Serie A i przenosi do grającego na zapleczu pierwszej ligi Palermo. Rozstanie z najwyższą klasą rozgrywkową nie trwa długo - Grosso przyczynia się do awansu i po sześciu miesiącach wraca do elity.

Nadchodzi rok 2006. Selekcjoner drużyny narodowej Italii, Marcello Lippi, wybiera swoich żołnierzy na niemiecki mundial. Jednym ze szczęśliwców jest "młodziutki" Grosso. Argumentując swoje powołania, Lippi mówi o naszym bohaterze, że "trudno zignorować taką lewą nogę". Lewą nogę, która jak okaże się kilka tygodni później przypieczętuje triumf Włochów.

Na mistrzostwach opuszcza tylko jeden mecz - grupowe starcie z reprezentacją USA. W 1/8 finału Włosi niemiłosiernie męczą się z zaskakująco dobrze grającą Australią. Przez 90 minut utrzymuje się remis. W piątej minucie doliczonego czasu Grosso decyduje się na swój popisowy rajd. Wpada w pole karne, mija jednego z rywali i teatralnie się przewraca. Sędzia wskazuje na wapno. Do piłki podchodzi Totti i strzela gola. Podyktowany karny wzbudził ogromne kontrowersje. Sam bohater tej opowieści stwierdził później, że "nie miał siły biec dalej". - "Poczułem kontakt, więc upadłem" - przyznał szczerze.

W ćwierćfinale Włosi gładko pokonują Ukraińców i awansują do półfinału, gdzie czekali na nich gospodarze - Niemcy. To był piękny mecz - sentymentalnie wspomina autor. Emocjonujący, mimo że w podstawowym czasie zakończony bezbramkowym remisem. W 118. minucie podopieczni Lippiego wykonują rzut rożny. Piłka spada pod nogi Andrei Pirlo. Ten cudownym no-look-passem podaje ją do stojącego z prawej strony Grosso. Fabio nie myśli długo - uderza z pierwszej piłki po długim rogu. Oczywiście swoją lewą nogą, którą "trudno było zignorować". Włoscy piłkarze szaleją. Wariują kibice i komentujący tamto spotkanie pan Dariusz Szpakowski, który myli Grosso z Vincenzo Iaquintą. Kilkanaście sekund później podłamanych Niemców dobija Del Piero.

Wielki finał niemieckiego mundialu można pamiętać z wielu powodów. Pewnie dla większości pierwszym skojarzeniem jest Zinedine Zidane posyłający na deski Marco Materazziego. Jednak zdecydowanie przyjemniej jest pielęgnować w pamięci te piękniejsze chwile. Pojedynek Buffona z Zidanem na jedenastym metrze i cudowną panenkę tego drugiego. Piękny (o ironio!) strzał głową Materazziego i wyrównanie stanu gry. Rozczarowanie w oczach Luci Toniego, obijającego poprzeczkę. Rewanż Buffona i ekwilibrystyczną obronę strzału Zidane'a.

Czy wreszcie, a może przede wszystkim, pędzącego jak oszalały, wrzeszczącego i machającego rękami Fabio Grosso. Szczęśliwego Fabio Grosso, który w konkursie jedenastek uderzał jako ostatni. "Lewa nogą, którą trudno zignorować" dała Włochom czwarte w historii złoto.

Gol w dogrywce w meczu półfinałowym z Niemcami

Grosso zagrał jeszcze na nieudanym dla Włochów Euro 2008 i w Pucharze Konfederacji 2009. Był bliski wyjazdu na afrykańskie mistrzostwa rok później, ale ostatecznie wypadł ze składu. Po mistrzostwach świata w 2006 roku trafił do Interu, gdzie wygrał ligę i Puchar Włoch. Po jednym sezonie przeniósł się do francuskiego Lyonu i wzniósł trzy trofea - mistrzostwo ligi, puchar i Superpuchar kraju. W 2009 roku wrócił do ojczyzny i reprezentował barwy Juve. Z miesiąca na miesiąc znaczył w drużynie coraz mniej. Antonio Conte nie widział dla niego miejsca w zespole. W swoim ostatnim sezonie, w którym Juventus niepokonany zdobył tytuł mistrzowski, Grosso zagrał tylko w dwóch meczach.

Dziś Pan Piłkarz Lewa Noga, Której Nie Da Się Zignorować jest menedżerem grającego w Serie B Bari. Ze swoimi chłopakami zajmuje szóste miejsce w lidze i zaciekle walczy o awans do elity.

Przemek Gołaszewski

1 komentarz:

  1. 20 year-old VP Sales Jedidiah Rixon, hailing from Maple enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Air sports. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. Wypisz swoj adres url

    OdpowiedzUsuń