Należę do Boga

  
Uderzeniu głową w dno basenu towarzyszyło przeraźliwe strzyknięcie. Osiemnastoletni Kaka nie zdawał sobie wówczas sprawy, że złamał właśnie szósty krąg odcinka szyjnego kręgosłupa. Tego popołudnia odpoczywał od futbolu.

Kilka dni wcześniej, podczas turnieju juniorskiego został ukarany żółtą kartką, która wykluczyła go z następnego spotkania. Wolny czas postanowił spędzić z rodziną. Wizyta w parku wodnym miała być chwilową odskocznią od piłki nożnej. Mało brakowało, a przerwa od futbolu trwałaby wiecznie - Kaka miał furę szczęścia, że nie został sparaliżowany.

Przydomek zawdzięcza bratu. Kilka lat młodszy Rodrigo podczas dziecięcych zabaw miał spore problemy z wymową imienia swojego najbliższego kompana. W ten oto sposób Ricardo Izecson dos Santos Leite stał się Kaką.

Skoro o dzieciństwie mowa, historia Kaki jest mało brazylijska. Większość piłkarskich legend z "kraju kawy" wychowało się w dramatycznych warunkach. Pele swoje pierwsze futbolowe kroki stawiał gołymi stopami - rodzice nie byli w stanie kupić mu butów. Ronaldinho swoją nieziemską technikę zawdzięczał psu, z którym kiwał się całymi dniami. Magiczny R10 musiał bardzo się starać. Zakup nowej piłki przekraczał możliwości finansowe rodziny, a każdy kontakt psa ze szmacianą futbolówką mógł zakończyć jej żywot. Tymczasem rodzicom naszego bohatera powodziło się całkiem nieźle. Ojciec inżynier i matka nauczycielka dbali zarówno o edukację, jak i rozwój sportowy swoich dzieci.

"Każdy chce być zwycięzcą, lecz dla mnie, prawdziwym zwycięstwem jest obecność Jezusa w moim życiu."


W tekście opowiadającym o życiu Kaki nie może zabraknąć miejsca dla Boga i religii. Sam Brazylijczyk wielokrotnie podkreślał, że najważniejsza dla niego jest wiara, a wszystko co posiada na ziemi jest zasługą Boga. "Z powodu mojego bogactwa i sławy część ludzi często pyta, czy nadal potrzebuję Jezusa. Odpowiedź jest prosta: potrzebuję Go każdego dnia mojego życia. Bez Jego słowa, bez Biblii, niczego bym nie osiągnął. Naprawdę w to wierzę. Możliwość gry w piłkę na najwyższym poziomie jest wynikiem wielu darów, które otrzymałem od Boga. Pan dał mi talent, a ja staram się go rozwijać każdego dnia."

Kaka często podkreślał, że jego silna wiara nie narodziła się po dramatycznym zdarzeniu w parku wodnym. Według niego wypadek, a właściwie wyjście z niego bez szwanku, było kolejnym dowodem na obecność Boga w jego życiu.

Kiedy opuszczał Milan za blisko 70 milionów euro był jednym z najlepszych piłkarzy globu. Działacze Realu Madryt oraz kibice "Królewskich" wiązali z Brazylijczykiem wielkie nadzieje. Przychodził jako kamień węgielny pod budowę kolejnej, galaktycznej drużyny. Niestety, problemy z kolanem brutalnie przerwały rozwój brazylijskiego pomocnika. Kaka coraz rzadziej pojawiał się w wyjściowej jedenastce, z zawodnika wielkiego stał się wiecznie kontuzjowanym rezerwowym. Obie strony szukały rozwiązania. Realowi nie uśmiechało się wypłacanie ogromnej pensji piłkarzowi, który drużynie nic nie daje. Z kolei Kaka za wszelką cenę pragnął odbudować swoją dyspozycję, ponownie stać się Kaką znanym z Milanu. I to właśnie mediolański klub wyciągnął rękę po swoją legendę i ściągnął ją z powrotem. Jednak stary, dobry Kaka już nie wrócił. Piłkarz przeminął, lecz jego fenomen trwa po dziś dzień.

"Wiele meczów wygram i wiele przegram, lecz wiem, że we wszystkim, co robię Bóg ma swój plan. Dlatego właśnie staram się zrozumieć ten plan w stosunku do mnie w każdej chwili mojego życia, tak abym mógł czuć spokój pomimo cięższych chwil."

0 komentarze: