Na własnej skórze tego nie odczułem i nie poczuję nigdy, ale nie trudno stwierdzić, że piłkarz, który zmienia klub, a jego transfer wart jest ponad sto milionów euro, potrzebuje między innymi niebywale silnej psychiki i spokoju.
Ousmane Dembele może i ma nerwy ze stali, czego niestety nie można powiedzieć o jego mięśniach. Może i Francuz będzie miał teraz dużo wolnego czasu, ale spokoju i tak nie zazna. Kontuzja wyklucza go z gry na minimum cztery miesiące. Miesiące być może najważniejsze w karierze.
Kilka tygodni temu dwudziestoletni chłopak zniesmaczył swoim zachowaniem wielu. Bunt, bojkot treningów, pokazanie Borussii środkowego palca. Część fanów kopanej go za to wyklęła, inni próbowali zrozumieć. Bo Dembele czuł, że jedną ręką trzyma Boga za nogę, że lada moment może się znaleźć w miejscu, o którym marzą miliony. Gdy jego rówieśnicy szykują się do rozpoczęcia pierwszego roku studiów i odliczają dni do przeprowadzki do akademika, on wnosił właśnie swoje walizki do domu marzeń, w którym pokój dzielić miał z najwybitniejszymi tego sportu.
Mówi się, że na uraz wpływ miało odpuszczenie treningów w Borussii. Może to po prostu pechowy wypadek, który mógł przytrafić się każdemu z obecnych na murawie piłkarzy. A może rzeczywiście kilkudniowa przerwa w pracy obniżyła wytrzymałość młodych mięśni, a futbolowa karma, która co jakiś czas zagląda na piłkarskie boiska i wymierza sprawiedliwość, tym razem pokarała dwudziestolatka za jego młodzieńczy brak pokory i chwile zapomnienia.
Nie ma sensu spekulować, co dalej z Ousmanem Dembele. Teoretycznie kilkumiesięczna przerwa w stosunku do kilkunastu lat kopania piłki, które jeszcze przed Francuzem, nie powinna mieć wielkiego znaczenia. Niestety, przytrafiła się w momencie, w którym chłopak miał spokojnie zadomowić się w drużynie, przedstawić kibicom i udowodnić, przede wszystkim samemu sobie, że jest już poważnym Panem Piłkarzem.
Tymczasem, przez najbliższe kilka miesięcy Dembele wciąż będzie dzieciakiem, za którego zapłacono niemoralnie duże pieniądze, niesprawdzonym w bojach następcą Neymara, po którym nikt tak naprawdę nie wie czego się spodziewać. I Francuz tych wątpliwości póki co nie rozwieje. A presja będzie rosnąć. A pewność siebie będzie spadać...
0 komentarze: