Chciałoby się powiedzieć, że Manchester United zagrał przeciwko Chelsea naprawdę nieźle. Przez trzydzieści sekund. Byłoby to jednak okrutne, bo przez trzydzieści sekund człowiek nie zdążył nawet wygodnie usiąść na kanapie. Jeszcze bardziej okrutne jest to, że nim piłkarze Mourinho dotknęli piłkę po raz pierwszy, musieli już gonić wynik. Problem w tym, że gdy już zaczęli jej dotykać ich sytuacja wcale się nie poprawiła. Brak pomysłu, problemy z rozegraniem i co chwile powtarzające się błędy w defensywie – Czerwone Diabły były wczoraj diabelsko słabe, a przewodził im ten najdroższy. Wydawało się, że po ostatnim spotkaniu z Fenerbahce Paul Pogba wreszcie odnalazł w sobie cząstkę Pogby znanego z Juventusu. Nic z tego.
Zanim jednak zacznę znęcać się nad postawą Francuza i jego kompanów, warto pochwalić świetnie zorganizowaną drużynę gospodarzy. Podopieczni Antonio Conte wygrali to spotkanie w każdej strefie boiska. Szczelna defensywa, przez którą nie miała prawa przedostać się żadna piłka, zdominowany środek pola i zabójcze skrzydła - recepta na sukces była z pozoru dziecinnie prosta.
Zatrzymajmy się na chwilę przy grze obronnej Londyńczyków. The Blues raz wychodzili do wysokiego pressingu, by kilka minut później cofnąć się do tyłu, oddać piłkę bezradnym zawodnikom przyjezdnych i zaszyć dostęp do własnego pola karnego.
Na grafice kolorem pomarańczowym zaznaczono udane przechwyty gospodarzy. Jak na dłoni widać, że pressing w okolicach środkowej linii boiska dawał pozytywny efekt, co owocowało licznymi atakami na nieprzygotowaną defensywę United.
W tym przypadku pomarańczowe punkty oznaczają pomyślne wybicia piłki przez zawodników Chelsea. Nagromadzenie kropek na małej przestrzeni zamkniętej między "piątką" a "szesnastką" pokazuje, jak trudnym zadaniem było sforsowanie defensywy gospodarzy. Grafika wskazuje na jeszcze jeden element. Gęsto stojący gracze The Blues nie pozwalali Czerwonym Diabłom na grę kombinacyjną. Goście zmuszeni byli do nieskutecznych dośrodkowań oraz strzałów z dystansu.
Co do tych drugich. Podopieczni Conte pozwalali United na szukanie szczęścia próbami zza pola karnego, jednak starali się jak najbardziej minimalizować ryzyko utraty bramki. Jak to robiono? Najłatwiej na świecie - wyskakując do piłkarza, który przygotowywał się do uderzenia.
Jesse Lingard decyduje się na strzał z dystansu. Anglik nie ma innej możliwości. Jak zachowują się piłkarze Chelsea? Błyskawicznie podskakują do zawodnika w czerwonej koszulce i maksymalnie utrudniają skuteczną próbę.
Druga sytuacja. Tym razem Ander Herrera ma trochę więcej miejsca, ale i odległość jest większa. Nie oznacza to jednak, że nikt Hiszpanem się nie interesuje. W odległości jednego metra stoi przy nim N'Golo Kante. Warto zwrócić też uwagę na to, co napisałem wcześniej. Piłkarze Chelsea stoją bardzo blisko siebie, otwierając jedynie swoje prawe skrzydło. Herrera mógł strzelać lub oddać piłkę Blindowi, który musiałby wrzucać ją w zatłoczone pole karne, albo spowolnić akcję. Nie ma miejsca na zawiązanie akcji kombinacyjnej.
Nadszedł czas, by sprawdzić jak w podobnych akcjach defensywnych spisywały (a raczej nie spisywały) się Czerwone Diabły. Przy okazji płynnie przechodzimy do Paula Pogby.
Na dwóch pierwszych zdjęciach widzimy sytuacje, które zakończyły się groźnym strzałami na bramkę De Gei. W obu przypadkach zawodnik Chelsea, do którego zmierza piłka ma mnóstwo wolnego miejsca. W obu sytuacjach gracz w niebieskiej koszulce mógłby spokojnie przyjąć piłkę, spojrzeć na bramkę i precyzyjnie uderzyć. Co ważne, zarówno w pierwszej jak i drugiej akcji, odpowiedzialnym za piłkarza The Blues jest nasz główny bohater, najdroższy piłkarz świata - Paul Pogba. Trzecia sytuacja nie zakończyła się strzałem zawodnika stojącego pod polem karnym, jednak warto ją tutaj przedstawić. Pedro i Pogbę dzieli kilka dobrych metrów. Gdyby piłka trafiła pod nogi czekającego za "szesnastką" piłkarza gospodarzy, Francuz na starcie traciłby kilkanaście bezcennych sekund na zablokowanie potencjalnego uderzenia.
Trzecia bramka dla Chelsea padła po fantastycznym podaniu Matica i błyskotliwej akcji indywidualnej Hazarda. Weźmy ją pod lupę.
Powyżej widzicie ten sam moment z dwóch różnych ujęć. Spójrzmy na zaznaczonego kółkiem Andera Herrerę. Hiszpan pilnuje swojego zawodnika, jest wręcz do niego przyklejony, co widzimy na pierwszym screenie. Co w tym czasie robi Pogba? Zamiast stać przy Maticu i uniemożliwić mu zagranie z pierwszej piłki, przygląda się akcji z kilku metrów. To co stało się kilka sekund później wszyscy pamiętamy. Dobre, mocne, natychmiastowe podanie Matica do Hazarda i Czerwone Diabły przegrywają już trzema bramkami.
Czwarty gol i Pogba w akcji (?) po raz kolejny.
Na pierwszej fotografii widzimy N'Golo Kante, który bez presji przeciwnika mknie na bramkę Manchesteru. Kto powinien zająć się Francuzem? Teoretycznie Chris Smalling mógłby szybciej podejść do przeciwnika. Otwierałoby to jednak furtkę Kante do oddania piłki Coście i natychmiastowego wyjścia na wolne pole tak, by Hiszpan z klepki mógł odegrać do znajdującego się już w sytuacji sam na sam Francuza. Nie ulega jednak wątpliwości, że w omawianej sytuacji po raz kolejny obija się Paul Pogba. Na pierwszym zdjęciu widzimy jak duży dystans dzieli wyglądającego na technicznego wirtuoza Kante oraz Pogbę. Co więcej, najdroższy piłkarz świata nawet nie śpieszy się, by dopaść do kolegi z reprezentacji. Drugie ujęcie i drugi błąd. Zagranie na alibi, Francuz niby stara się zabrać piłkę rywalowi, a jednak stoi od niego metr dalej. No tak się w obronie raczej nie gra. Oczywiście, interweniujący odważniej Pogba mógłby sfaulować Kante w polu karnym i mielibyśmy "jedenastkę". Jednak gdyby nowy-stary zawodnik Czerwonych Diabłów nie odpuścił Kante we wcześniejszej fazie akcji, do takiej sytuacji raczej by nie doszło.
Na koniec dwa bonusowe ujęcia pokazujące lekceważące podejście Pogby do swoich defensywnych obowiązków.
Wszyscy doskonale widzicie ile miejsca przeciwnikom pozostawia Pogba. W pierwszej sytuacji mogło zakończyć się to kolejną bramką dla The Blues. Zamiast szybko podbiec do rywala, Francuz przygląda się całej sytuacji i bez pośpiechu zabiera się do truchtu. Problem w tym, że w momencie, w którym zatrzymałem akcję, Paul powinien być już kilka metrów bliżej zawodnika Chelsea. Sytuacja z drugiego zdjęcia zakończyła się dośrodkowaniem Azpilicuety. Nie mówię, że Pogba powinien zablokować wrzutkę czy zabrać piłkę Hiszpanowi. Jednak przyzwoitość nakazuje, by do rywala podbiec odrobinę szybciej i chociaż wywrzeć na nim presję, która mogłaby przeszkodzić w próbie podania do wchodzącego w pole karne Hazarda.
Chciałbym zakończyć ten tekst jakimś pozytywnym akcentem. Szukałem dobrej akcji Pogby w ofensywie, wszak to piłkarz, który z asyst i goli słynie/słynął. Niestety. Nie dość, że cała ekipa z Manchesteru grała tragicznie w ataku, to sam Pogba nie stworzył praktycznie żadnego zagrożenia. Nie chciałbym też pozostawić wrażenia, że wszystkim nieszczęściom Czerwonych Diabłów winny jest wyłącznie Francuz. Manchester płonie od wielu ognisk, ale to, którego źródłem jest postawa Francuza, wydaje się być jednym z największych.
Przemek Gołaszewski
0 komentarze: